- Na pozór to niegroźne, bo w pewnym sensie miał rację, gdyż twory które podciągnął pod cywilizacje, spełniały ogólną definicję cywilizacji. Problem że w rzeczywistości były tam i antycywilizacje, bo ich „ustrój życia zbiorowego” skutkował pochodną od niego kulturą, którą jednak trzeba określić jako antykulturę w porównaniu z kulturami gdzie cywilizacje wynkały z kultur. A wynikały, np. tam, gdzie cywilizacje oparte były o ideowy system wartości, w tym zwłaszcza cywilizacje sakralne, jako że religie to składnik kultur.
Ogólnie to jednak popełnił błąd, bo odnosił się do kultur lokalnych, wewnętrznych, nie zaś powszechnych, czy dotyczących znacznych obszarów ich zasięgu i sposobu pojmowania rzeczywistości i człowieczeństwa.
Żby zrozumieć życie trzeba patrzeć na kulturę. Kultura ludzka jest duchowej natury i ona jest skierowana ku służbie życiu.
Pochodną od niej (w sensie pełnej analogii do pochodnej od funkcji matematycznej) jest cywilizacja życia i pokoju, która wytwarza kultury materialne ją wspierające (też jako swoje pochodne). Niestety te kultury materialne potrafią już być w sprzeczności do kultury duchowej, a więc cele mieć rozbieżne.
- One też skutkują cywilizacjami, etykami i prawami, też też skutkują całym spektrum „wytworów zbiorowej duszy danego ludu” które określać można jako „metodę życia zbiorowego”.
Ponieważ (przez analogię do matematycznej drugiej pochodnej funkcji) ma ona podobieństwo kształtu do tej „duszy danego ludu” (jako jej druga pochodna), jednak jako pochodna ma wkomponowane uproszczenia niosące ułomności. Do powierzchownych porównań to się i może nadaje, ale nigdy do planowania w oparciu o to życia.
Definicja tak rozumianej cywilizacji obejmuje całość życia tej społeczności obyczajowego (tożsamość), intelektualnego (biegłość, sprawność (jest nabyta, jest wrodzona) w operowaniu informacją. Dotyczy i materialnego bytu człowieka (tu już widać skąd się bierze że prawo jest tu wynoszone nad materię), ogarnia rodzinę, społeczeństwo, naród (jako tej trójce zewnętrzna i dyktująca zasady życia, obyczaje, kulturę, oraz sztukę (owoc kultury) – właśnie tu widzimy najgorsze patologie dzisiejszej antykultury (której postęp zainicjowała ostatniorewolucja „kulturalna” roku 1968).
- Obejmuje i wiedzę (nabyta przez poznanie instrumentalno-rozumowe natury, i politykę (metoda gospodarowania materią) i gospodarstwo (gospodarowanie to władanie materią, w tym zasobami, energią i finansami. Niestety daje się tu i zaliczać tzw. „zasoby ludzkie” – i to z całą bezwzględnością po zniewalanie, uzależnianie, wywłaszczanie i depopulację).
– Jednak wszystko w tak rozumianej cywilizacji jest skrojone pod to co jest, pod stan faktyczny bez intencji jego korekty ku zdrowiu i doskonałościom niezbędnym życiu. Ta cywilizacja staje się cywilizacją wojny i śmierci. – Antycywilizacją.
Ona potrafi już równouprawniać wszystko – wszak w jej interesie nie leży trwałość tego co duchowe i prożyciowe, a tylko to, co przynosi zysk władcom i oligarchom.
To z tego brała się atrakcyjność takiego urządzania życia w przeszłości cywilizacji antycznych, to i dlatego dzisiejsi „możni tego świata” wracają w stare kanały, które już dawno powinny być na śmietniku historii, a wyjaśnienie dlaczego do nich nie wracać powinno być przedmiotem edukacji.
Nie było by dziś potrzeby tłumaczenia konieczności obrony koniecznej czy to wobec rozpowszechniania pewnych gatunków sztuki, przedwczesnej, seksualizacji dzieci i młodzieży, propagandy LGBT, i wielu innych patologii przed którymi trzeba podejmować obronę konieczną zanim dojdzie do szkody.
Nasza mentalność, czyli standard myślenia już od dawna jest sterowany ku takiemu sposobowi pojmowania rzeczywistości że owszem – widzimy jako pierwszy standard idee, doskonałości wartości duchowe, ale i widzimy jako drugi standard grzechy i zbrodnie innych, w tym swoich przodków naszych, które im uchodziły bezkarnie, więc można próbować je naśladowaćci. W rezultacie pobieżnej obserwacji to najbardziej to się nam będzie opłaciło lawirować między tymi standardami, zwłaszcza oficjalnie iść drogą moralną a po cichu drogą ojców.
Taką zawartość dla bezpośredniej lektury ma Biblia Starego Testamentu.
Dotyczy to i cywilizacji łacińskiej która w jej wzorcowym kształcie miała być wyrazem, a więc pochodną kultury chrześcijańskiej. Tak więc prawem miało być to co jest z nią spójne – tak prawem cywilnym jak państwowym). Rozdzielenie prawa na cywilne i państwowe miało przyjść z kultury rzymskiej, a pojęcie prawdy jako jedynej z kultury greckiej.
I taka cywilizacja miała szansę jak najbardziej trwale funkcjonować. – Jednak pod warunkiem stanowczego pilnowania zasady spójności „metody życia zbiorowego” tej cywilizacji, a więc i w konsekwencji zasady spójności systemu prawa państwowego.
Jednak już Rzym się temu sprzeniewierzył. – Przyznał hurtem prawa obywatelskie wszystkim mieszkańcom imperium. Rzym jako całość stał się wielkim społeczeństwem rozumianym jako ogół mieszkańców, żadną tam społecznością ideową zdolną do walki o swoje przetrwanie, o przetrwanie Rzymu też.
Teraz cywilizacja łacińska jest obalana. W sumie to tą samą metodą – na odejście od kultury ideowej, narodowej na bezideową i antyideową, na aspołeczną oraz antyspołeczną, agresywnie indywidualistyczną.
Pierwszym który ją zaczął pogrążać był protestantyzm który przyjął formę chrześcijństwa zjudaizowanego, a więc i zaczął wprowadzanie do niego elementów judaistycznych. Później stopniowo przychodziło wprowadzanie wszelkich elementów kultury greckiej a w końcu prawa rzymskiego przedchrześcijańskiego.
A teraz? – Otóż pod pretekstem że to rzymskie prawo a więc jakoby naszej cywilizacji, możni tego świata wymuszają żeby do systemów prawnych włączać elementy prawa rzymskiego przedchrześcijańskie, bandyckiego Rzymu.
Np.: „Złe prawo, ale prawo”, czy „Chcącemu nie dzieje się krzywda (łac. Volenti non fit iniuria), a zwłaszcza: Aequitas sequitur legem – czyli „Sprawiedliwość idzie za prawem”. – Tu już jest sprzeczność z chrześcijaństwem bezpośrednia (bo mamy zasadę „Kto kocha ten już wypełnił prawo”, a że miłość jest jedną z głównych cnót składających się na sprawiedliwość, to mamy i podejście do prawa odwrotne).
Również np.: „Iustitia est constans et perpetua voluntas ius suum cuique tribuendi – „Sprawiedliwość jest niezmienną i trwałą wolą zagwarantowania każdemu jego prawa” (definicja dotyczy tego czym sprawiedliwość włada, ale zupełnie pomija funkcje sprawiedliwości służebne - służebną człowieczeństwu, narodowi, naturze i rodzinie).
Za wyprowadzaniem sprawiedliwości z prawa już musi iść i takie samo wyprowadzanie moralności z etyki, człowieczeństwa z humanizmu, i ... moralności z cywilizacji.
Tak, tak niestety – w patologiach dzisiejszych czasów ma swój udział i nasz powszechnie chwalony myśliciel profesor Feliks Koneczny.
Jak prawo zrobić takim ważnym i to bez patrzenia na sprawiedliwość i jej cele, to zawsze będzie skutkowało niekończącą się nadprodukcją praw.
Teraz trwa rozwalanie prawa przez dokładanie mu nadmiaru praw.
Tymczasem już w Rzymie znaną była prawda iż nadmiar praw to patologia korupcji systemu prawa: (Tacyt – „Im bardziej skorumpowane państwo, tym więcej praw”). A korupcja to zbrodnia zdrady – państwo się rozpada.
Posłowie w państwach objętych tą patologią (i UE) wręcz nie nadążają za czytaniem ustaw, a co mowa z walką o to aby stare prawa były usuwane, a nowe pozostawały w spójności ze starymi zwłaszcza na rzecz ich ludzkich i narodowych celów.
Podobnie i pod pretekstem że pojęcie prawdy to produkt filozofii greckiej wciska się nam jako naszych filozofów greckich których myśl w połączeniu z zakusami władz politycznych skutkuje najgorszymi z ideologii władzy z faszyzmem, komunizmem i homoseksualizmem/sodomizmem na czele, a za nimi i patologicznymi ustrojami politycznymi państw.
Cywilizacja życia, jej „ustroju życia zbiorowego” nigdy by tych „ubogaceń kulturalnych” nie przyjęła. Ona broniła by się przed tym jak przed najgorszą zarazą.
- Tymczasem cywilizacji śmierci właśnie o to chodzi żeby mieszać, mącić, nasilać chaos, polaryzować w pary przeciwieństw wchodząc między nie klinem „szeryfa pacyfikatora”, czy prawnika rozjemcy, albo przeciwnie - judzić jednych przeciw drugim wiedząc iż „Nie ostoi się dom skłócony”, i tylko czekać na zagarnięcie terenu już nie bronionego.
W rezultacie nic już nie jest takim jakim to widzimy, i jakim oczekujemy że będzie.
- Bo po po serii tych zniekształceń dodatkim obcych praw, a nadto sądami talmudycznymi które mają przypilnować aby ręczne rozstrzygnięcia były zawsze krzystne dla władzy i jej pupilów, mamy już cywilizację śmierci.
- Cywilizację wojny i pokoju fałszywego, fałszywych przyjaźni, fałszywych sojuszy, fałszywego miłosierdzia, fałszywego działania ”dla waszego dobra”, szukania naiwnych co zaufają władzy która wiarygodną nie jest (Kaczyński już się szykuje do emerytury, ale jego głos „Zaufajcie mi” wciąż brzmi).
- I Cywilizacja łacińska zwana też Zachodnią jest w Europie i świecie obalana nie jakoś jednoznacznie przez jej zwalczenie, a zastąpienie inną, a poprzez powolny proces zastępowania jej wszędzie „drugą pochodną” kultury duchowej, czyli kulturą materialną. - Tą która nie jest już ideową, jednoznaczną i bezkompromisową moralnie.
O ile takie rozmiękczenie nie przeszkadza pasożytniczym, czy rozbójniczym formom władzy, to jednak to co ludzkie potrzebuje ideowości koniecznie.
Tak więc „ten świat” przestaje cały być światem dla ludzi, światem przyjaznym czy choćby dającym żyć.
Co dalej? Żyć trzeba, tylko że aby przeżyć trzeba podjąć zorganizowaną obronę konieczną, koniecznie.
Dobrze by było obronić kulturę duchową jako dającą żyć, kulturę życia i pochodną od niej, strzegącą jej cywilizację.
Koniecznie trzeba obronić rodzinę jako dającą żyć, broniącą życia i wycowującą dla życia.
Ale obrony koniecznej rodziny dokonać musi naród moralny, naród chcących żyć. |